Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie Polityką Prywatności. Możesz samodzielnie określić warunki przechowywania lub dostępu plików cookie w Twojej przeglądarce.

Wrzesień, domy z gliny i wdzięczność

3f2529db-c3f4-48c0-b83e-4210c3a79cd1_Dunaj

Całe moje życie, to już bardziej dorosłe, marzyłam o domu z gliny. Planowałam, że kiedy już będę duża i samostanowiąca, postanowię właśnie to – stawiam dom z gliny i będę w nim mieszkać. I wtedy będę szczęśliwa. No i będzie ekologicznie. Bo przez wiele moich bardzo młodych lat bycie „jakimś”, np. ekologicznym, wydawało mi się wspaniałym celem, za którym będę podążać.

MAtylda-600x450.jpg

Teraz, gdy mam już prawie 40 lat życia za sobą i nadeszła najwyższa pora, aby ręce w owej glinie zamoczyć – zupełnie mnie do tego nie ciągnie. Mieszkam otoczona ścianami, takimi zwyczajnymi, jak pewnie większość z Was. Gliny mam tyle, co mój synek przyniesie z pól nieopodal, w wiaderku. Bo tu gdzie mieszkamy, na naszej wsi, podłoże jest głównie gliniaste. I na tym w zasadzie mój związek z gliną się kończy.

0000026101_Emil-600x450.jpg

Bo wiecie co? To naprawdę nie ma znaczenia czy nasze ściany są ekologiczne i z gliny. Ważne jest, kto w tych ścianach mieszka i co nosi w sobie. Znam wielu ludzi, którzy mieszkają w betonowych blokach w centrach wielkich miast – i są szczęśliwi. Znam też wielu rozpalonych do czerwoności ekologów koczujących w Indiach, gdzie wyjechali z przeludnionej, zbyt już „zachodniej” Polski. I wiecie co? Szczęśliwi niektórzy wcale nie są. I kiedy z nimi rozmawiam, pytają czy mam pomysł, o co może chodzić. Nie, nie mam pomysłu. Bo to zawsze jest indywidualna sprawa każdego człowieka, to jego szczęście. Bo szczęście to stan ducha i umysłu przecież, a nie gliniany dom, ani organiczne jabłka. Często do nas dzwonicie, piszecie, pytacie, co myślimy o wegetarianizmie, jak bardzo ekologicznie żyjemy sami, czy nasze konie otrzymują również chemiczne leki, czy nasze ulotki są wydawane na papierze czy na jakimś tworzywie. Nic nie myślimy o wegetarianizmie, to jest Wasz wybór. Oczywiście, super jeśli ktoś oszczędza zwierzęta – ale samo w sobie nie stanowi to jakiejś szczególnej wartości, jeśli taki wegetarianin ochoczo opowiada jak bardzo nienawidzi ludzi. Tak jak znam wielu nieszczęśliwych ekologów, tak znam wielu nieprzyjaznych zwierzętom i ludziom wegetarian. Bo w życiu, tak sobie myślę, wcale nie chodzi o to, aby jeść organiczną sałatę, mieć w łazience ekologiczne mydło w kształcie spirali Fibonacciego i jeździć elektrycznym autem. To rzeczy zewnętrzne. Można mieć je wszystkie, ale być nieszczęśliwym człowiekiem.

db9cecc4-11f9-4a6c-af9b-175655b5badd_Lala-600x899.jpg

Często pytacie nas czy Wasze 10 czy 20 zł coś zmienia, mówicie, że na więcej nie możecie sobie pozwolić. Powiem Wam z jaką radością słuchamy opowieści o Waszych własnych zwierzakach, o Waszych planach, radościach, Waszych rozmaitych refleksji. Pytanie, czy to coś zmienia, raczej zamieniłabym na pytanie, jak wiele Wy zmieniacie. A zmieniacie wszystko. Dajecie nam ogrom energii do działania, inspirujecie i motywujecie. Oczywiście, że miłością koni nie nakarmimy, ale jeśli je szczerze wszyscy szanujemy i pragniemy je wspierać, to znajdą się zawsze fundusze, aby je ocalić. I nie chodzi mi o ślepą miłość i przywiązywanie się do drzew na manifestacji, ale taką mądrą, spokojną i głęboką miłość, która płynie ze środka, jak banalnie to nie brzmi. Tylko najpierw, Moi Drodzy, trzeba mieć tę miłość w sobie. Od ponad 15 lat jesteśmy narzędziem w rękach wspaniałych ludzi i jesteśmy szczęśliwi, że robimy to, co robimy. Razem za moment sięgniemy 1500 uratowanych koni. I wraz z Wami będziemy iść dalej. Nigdy nie mieliśmy nic poza szczęściem – 15 lat temu nie mieliśmy pieniędzy, kawałka własnej ziemi, ani wiedzy, jak robić to, co dziś robimy. Nie ma wśród nas pisarzy, marketingowców, nikogo, kto zna się na zarządzaniu z teorii uniwersyteckiej – to u nas nie działa.  Jesteśmy w wiecznej drodze, ciągle się uczymy i jesteśmy niezmiennie zafascynowani tym, jak to wszystko działa. Dzięki Wam uratowaliśmy zwierzęta, które bez Was nie miałyby szans. Tysiące niesamowitych zbiegów okoliczności, o których – mam nadzieję – kiedyś opowiem Wam przy ziemniakach z ogniska. Bo, co jak co, ale ziemniaki mamy własne, a piec je umiemy jak nikt inny! Tak więc – życzę Wam, abyście byli po prostu szczęśliwi. I wcale nie musicie być wege, nie musicie nam nic wpłacać, nie musicie jeść tej słynnej sałaty na 3 posiłki dziennie. Możecie po prostu do nas zadzwonić, porozmawiać albo pooglądać sobie galerię z naszymi brykającymi w rezerwacie końmi. Może wygłaskać Waszego psa, albo wpatrywać się godzinami w kota wygrzewającego się na murku w jesiennym słońcu. Możecie też wszamać nieorganiczną czekoladę z orzechami albo wypić lampkę wina. To nic nie zmieni, ani Wam szczęścia nie doda, ani go nie zabierze.

e51badc8-4cbd-41bb-906f-79885be409af_Bazyli-450x600.jpg

Czasem tylko zerknijcie na tę ulotkę, aby przeczytać te imiona zwierząt, którym daliście szansę na nowe życie. Dziękuje Wam kot Emil, dziękuje Wam osioł Bazyli, pełna wdzięczności jest Siwa Lala (która – uwaga! – szuka domu adopcyjnego…), i zerka nieśmiało, bezpieczna już dzięki Wam, Matylda, która wymaga najwięcej opieki. Zza Tęczowego Mostu merda ogonem także pies Dyzio, dla którego pomoc przyszła, ale było już zbyt późno i odszedł w klinice wśród pragnących mu pomóc lekarzy weterynarii, ale widocznie tak los zdecydował.

Pamiętajcie, że szanujemy Wasze granice, nie chcemy żebyście ratowali psa, zamiast zimowych butów, a tym bardziej zamiast kupienia leków – a wiemy, ilu z Was to robi. Chcemy, abyście byli zdrowi, uśmiechnięci i pełni przekonania, że świat, w jakim żyjemy, to fajne miejsce i los temu sprzyja. Bo to, czy uda nam się razem ocalić Szafirka i resztę to jedno, ale aby zmienić coś na stałe, potrzebne są ogromne zmiany w świadomości. Jeśli nie pokażemy młodym pokoleniom, że zmiany mogą być po prostu przyjemnością i pomaganie jest fajne – to są bardzo niewielkie szanse, że to kiedyś nastąpi.      

Być może kiedyś postawię dom z gliny, ale nie jest to już celem mojego życia. Być może kiedyś Centaurus postawi cały szereg takich małych, glinianych chatek, ale tylko po to, aby Was tam zaprosić, abyście pobyli z nami i zwierzakami przez weekend.

Łączę jesienne serdeczności,

Ewa Mastyk

94120112_224566915474922_8516555625503653888_n-225x300.jpg
Pomóż
Przekaż darowizne

POMAGAM!
Koszyk