Pomóż credit card
Wpłata
PRZEKAŻ DAROWIZNĘ
Wybierz kwotę darowizny:
Wpłata
PRZEKAŻ DAROWIZNĘ PRZY POMOCY BLIKA
Wybierz kwotę darowizny:
Wpłata
PRZEKAŻ DAROWIZNĘ PRZY POMOCY WIADOMOŚCI SMS
Jeśli kochasz zwierzęta, wyślij SMS o treści CENTAURUS (numer uzależniony jest od kwoty, którą chcesz wesprzeć naszą Fundację):
- pod numer 74444 (koszt 4,92 zł z VAT),
- pod numer 79799 (koszt 11,07 zł z VAT),
- pod numer 91979 (koszt 23,37 zł z VAT),
- pod numer 92579 (koszt 30, 75 zł z VAT).

Dziękujemy. Sprawdź, co dla Ciebie przygotowaliśmy.
POMÓŻ
PRZEKAŻ DAROWIZNE NA "Cis"
paypal
Akcja robiona w ramach kampanii
Kochaj Mądrze
Dokonaj Darowizny z imieniem
Cis
NA PKO BP

15 1020 5226 0000 6002 0220 0350

Fundacja Centaurus
ul. Wałbrzyska 6-8, 52-314 Wrocław

Możesz pomóc
Wyślij SMS

o treści Cis

– pod numer 74444 (koszt 4,92 zł z VAT),
– pod numer 79799 (koszt 11,07 zł z VAT),
– pod numer 91979 (koszt 23,37 zł z VAT),
– pod numer 92579 (koszt 30, 75 zł z VAT).

Cis
Nasza historia

listopad 2018

„Cis cały czas próbuje przetrawić istnienie Maliny – tej srokatej klaczy. Chodzą czasami razem na padok i chociaż Malina to cukiereczek, Cis z jakiegoś powodu nie może się do niej przekonać. Wychodzi z niego mały rasista.”

 

maj 2017

„Cis czuje się dobrze i nawet nie jestem pewna, co mogłabym o nim pisać, prawdę mówiąc. Jedyne, co działo się u niego ekscytującego, to psujące się regularnie drzwi od boksu. Biedak czasami musiał jeść z przenośnego żłoba, bo się nie dało ich otworzyć. Nie wiem, co on robi, że mu ciągle spadają, ale my ciągle je naprawiamy. Poza tym jest żwawy, łakomy i bardzo przyjacielski. Uwielbia się przytulać.” 

 

marzec 2017

„Cis z biegiem czasu robi się coraz większą przytulanką. Tak jak kiedyś chętnie podgryzał i się wyzłośliwiał, teraz staje się zwyczajnie przytulaśnym misiaczkiem. Może po prostu przekarmiliśmy go smakołykami i nie ma już siły się zbyt gwałtownie ruszać. Chętnie też zawiera znajomości z innymi stajennymi chłopakami – chyba czuje się trochę przytłoczony ilością bab w swoim otoczeniu.” 

 

styczeń 2016

„Cis był zaskoczony nausznikami, ale przyjął je z godnością. Poza stajnią jednak wpadł w rozpacz, bo Jaga została w środku, i uparcie się wiercił. Ewidentnie nie ufał też trzymającej aparat instruktorce, bo zezował na nią bardzo podejrzliwie. Jednak Cis nie zdaje sobie chyba sprawy ze swojej fizycznej przewagi nad człowiekiem, bo wystarczy mocniej pociągnąć za kantar, a przestaje się siłować. Taka kulka fluffu. Jak mu potem mówiłam, jaki jest dzielny i kochanym, smyrając go palcem po pysku, najpierw był słodki i uroczy, ale jak się odwróciłam, rozdziawił paszczę, jakby zamierzał zjeść moją duszę. Chyba myślał, że mu dam smakołyka – on zawsze bardzo subtelnie bierze smakołyki.”

 

listopad 2015

„Akurat tego dnia, kiedy przyszłam z koleżanką, były bardzo ruchliwe. Nawet przez chwilę pobiegały i pofikały na tym padoku, zadowolone z siebie. Poza Cedrą, Cedra niewiele się ruszała, oczywiście.
Jaga była skrajnie zazdrosna o nas. Jak tylko któryś koń podchodził – albo my do konia – zaraz goniła i nas dla siebie zabierała. Była też na tyle nachalna, że wielokrotnie ładowała się w kadr, bo to ona jest tu najważniejsza, mamy zwracać uwagę tylko na nią. Ale zaskoczyła mnie jednym.
Cis miewa jakieś głupie pomysły, raz mnie wyrzucił z padoku. W sobotę jednak, kiedy ruszył taki nabuzowany, tuląc uszy i prężąc muskuły, włączył się u mnie odruch bronienia – bo koleżanka-fotograf z końmi do czynienia ma od maja dopiero, przestraszyłam się o nią. Więc nie ustąpiłam Cisowi. Cis się trochę zdziwił, tupnął wściekły nogą, odsunął się. Odetchnęłam, w żartach rzuciłam do Jagi: „Jaga, weź go pociuraj”. A Jaga tak na mnie spojrzała, po czym ruszyła na Cisa i pogoniła go w cholerę. Cis już się do nas nie zbliżył, obrażony?”

 

październik 2015

„(…) Jaga i Fasada (…) wytrwale podrywają kolegów na padokach obok. Akurat kiedy robiłam zdjęcia, Fasada się zalecała. Mają powodzenie, muszę przyznać, i wydaje mi się, że Cis niekoniecznie jest z tego powodu zadowolony. Cedra była żywo zainteresowana aparatem, ale na odległość. Czasami jak na nią patrzę, odnoszę wrażenie, że z wielu rzeczy wyrosła – jak na przykład z niepotrzebnego ruszania się. Ale wydaje mi się bardzo pogodna, lubię patrzeć na jej oczy, są ciepłe.
U kucyków jak zawsze – 
Naomi zawstydzona niesfornym synem, a Noel próbuje wejść na głowę do tego stopnia, że robienie zdjęć grozi utratą zdrowia. (…) ma za dużo energii i w dodatku wchodzi w trudny wiek nastoletni, toteż na widok człowieka chce gryźć i kopać, bo przecież on tu rządzi. Na szczęście wtedy akurat mój własny kucyk też był na padoku – jak Noel robił się zbyt groźny przy zdjęciach, wycofywałam się do Fuffiego, a on mnie bronił. Tylko Fuffiego Noel się boi, przynajmniej takie mam wrażenie. Stajennego naszego ciąga jak chce, podczas gdy Naomi z mało tęgą miną wsłuchuje się w inwektywy rzucane pod jego adresem. Ciężkie jest życie samotnej matki.”

 

wrzesień 2015

„Tata ostatnio robił wnikliwą analizę tego, jak każde z nich bierze smakołyki – chwalił też, że Cedrze oczy błyszczą. Cedra ogółem nabrała do nas ciepłych uczuć, chociaż nie jest pierwsza do ich okazywania. A analiza wyglądała następująco – Fasada zawsze jeździ zębami po skórze, ale nie ugryzie. Cedra nigdy nie weźmie całego batonika – najpierw ugryzie pół, potem weźmie resztę. Jaga ledwo dotyka skóry wargami, zawsze bardzo zakłopotana, że coś dostaje. Cis rozdziawia paszczę, jakby zamierzał wziąć marchewkę w poprzek, i rzuca się, jakbyśmy mieli mu to zabrać, ale krzywdy nigdy nie zrobił.”

lipiec 2015

„Noel dziś wpadł na pomysł, żeby ustalać hierarchię w stadzie, co się skończyło brzydkim ugryzieniem mnie, ale chyba ostatecznie wygrałam starcie. Wydaje mi się, że uznał niższość w ważności, bo tupnęłam na niego kilka razy i zaczął się ode mnie odsuwać. No, ale będę musiała to jeszcze zweryfikować.
Cis, schodząc z padoku, zrobił Jadze psikusa. Przeskakując drągi – od czasu skoków luzem zawsze je przeskakuje – kopnął wyższego, przesuwając go, przez co Jaga w panice musiała przebiec skokiem-wyskokiem. Przed Fasadą zdążyłam przysunąć drąga, więc i ona, i Cedra mogły normalnie zejść. Cis to w ogóle mała zadziora. Ale grzeczniejszy od Noela, Noel przechodzi okres nastoletniego buntu. Za to Naomi się całkowicie uspokoiła i ufnie idzie do głosu, lekko się ją prowadzi i zdaje się rozumieć wszystko, co się do niej mówi. I bardzo mnie dziś za syna przepraszała, biedna kobieta, tak się za potomka wstydzić.?” 

 

maj 2015

„Zgodnie z obietnicą – trochę wieści.

Kucykom przygotowaliśmy nowy padok, specjalnie dla nich, na którym teraz będą spędzać większość czasu. Nie ma na nim trawy z dwóch względów – wcześniej żyły tam kozy i zjadły oraz przez to, że dołączyliśmy do nich kucyka po ochwacie, który od trawy musi się trzymać dość z daleka. Zamiast tego służymy im sianem, nie narzekały wczoraj, bo mogą jeszcze podjadać brzozy znad drogi.

Najgorzej zniósł to nasz kogut. Kury i kozy mają siedzibę zaraz za płotem i z początku kogut nie widział powodu, by się wynosić do siebie. Ale kiedy Noel wpadł galopem, strzelając co krok z zadu, kogut nie wytrzymał nerwowo. Wypatrzył dziurę dwa razy mniejszą od niego, ale się przecisnął, uciekając przed krwiożerczym kucem.

Najgorzej przyłączenie do nowego stada zniósł mój kucyk – Noel i Naomi przyjęły to ze spokojem oraz ciekawością, a zwłaszcza Noel, który biegał za Fuffie’m wszędzie, gdzie ten się przemieścił. Naomi podążała za synem, więc ostatecznie cała trójka się wybiegała w akompaniamencie głośnych okrzyków Fuffie’go, które miały wyrażać… nie wiem co, ale się rozlegały.

Noel to w ogóle szalenie uroczy chłopiec. Po pierwszym zaaferowaniu związanym ze spotkaniem z Fuffie’m, kiedy usłyszał mój głos, porzucił kolegę i przybiegł do mnie, żeby się przytulić.

U pozostałych spokojnie, jak zresztą zawsze. Robimy nowe padoki, więc w wakacje powinny pójść w bardziej zieloną część ośrodka, ale na razie jeszcze nie skończyliśmy grodzić, więc siedzą w swoim zdewastowanym sadzie. Akurat kiedy robiłam zdjęcia, nie były zbyt ruchliwe, to i miałam większą łatwość z kadrowaniem. Cis tylko znienacka wziął szturmem ogrodzenie w celu kradzieży mojej torby na aparat – w ostatniej chwili mu pasek z ryja wyrwałam, bo bym prawdopodobnie z rzeczki musiała to wyławiać.

Jaga chwilę za mną pochodziła, ostatecznie jednak zainteresowała się trawą. Cedra też niespecjalnie miała ochotę wędrować i najwięcej nałaził się Cis. Fasada zbliżyła się do mnie wyłącznie po to, żeby się poprzytulać przez chwilę, potem odmaszerowała, kołysząc brzuchem. ” 

 

kwiecień 2015

„Uświadomiłam sobie, że są u nas już rok – coś pięknego. Oczywiście kiedy ja przychodzę na padok, są grzeczne i stoją w miejscu, ale kiedy jeżdżę na moich koniach, dzieją się dantejskie sceny i galopady.
Fasada tamtego dnia bardzo uparcie podrywała kolegów na padoku obok.
Jadze nie chciało się za bardzo ruszać – zainteresowała się tylko spadającym z kucyka dzieckiem z rekreacji, które jeździło na placu nieopodal ich padoku. Potem stała, jak ją znalazłam.
Cis najwięcej za mną łaził i denerwował Fasadę, przeszkadzając jej we flirtach. Niespecjalnie się tym przejmował i chociaż bardzo bał się aparatu, z pełną brawurą sprawdzał, czy w pokrowcu na sprzęt schowałam cukierki.
Cedra jest niczym ostoja na wzburzonym morzu. Czasami mam wrażenie, że przyrosła do tego padoku – ale ostatnio byłam przy spuszczaniu ich do stajni. Wyjście mają prosto w świetle stajennych drzwi, dosłownie dwa kroki przestrzeni, więc są puszczane luzem. Zresztą doskonale wiedzą, który boks jest czyj. Cedra była ostatnia – Cis przeskoczył leżące drągi, Jaga i Fasada z godnością przeszły, ale jakiego susa zasadziła Cedra! Aż się zakrztusiłam, w ogóle się po niej nie spodziewałam. A potem w boksie znowu przymarzła do miejsca, z którego najwygodniej sięgać po siano.”

 

marzec 2015

„No i wreszcie zdjęcia.
Przybyłam do stajni po trzytygodniowej chorobie, toteż za wiele zorientowana nie byłam, co się działo, kiedy leżałam i umierałam. Ale to zapunktowało tym, że kiedy weszłam na padok, konie natychmiast się mną zainteresowały. Uchowałam się parę chwil – oczywiście pierwsza wypatrzyła mnie Jaga. Ruszyła w moją stronę jak zawsze i musiałam ją długo prosić, żeby została nieruchomo i dała sobie z boku zdjęcie zrobić.
Zaraz potem Cis ruszył do mnie, jednak udało mi się ukradkiem uciec do Cedry i Cis zrezygnowany zawędrował do Jagi. Cis aktualnie w ogóle wygląda jak kosmata kulka.
Cedra dziś się bardzo na mój widok zdziwiła i chociaż zwykle stoi na padoku bardziej nieruchomo – czasami zdarza się, że pozostała trójka wariuje, Cedra natomiast niczym latarnia morska smagana falami wzburzonego morza, niewzruszona – to dziś, jak podreptałam do Fasady, z wrażenia ruszyła parę metrów za mną. Ale szybko uznała, że nie będzie chodziła za taką smarkatą i powróciła do poprzedniej taktyki stoickiego obserwowania.
Fasada natomiast niewiele się czymkolwiek przejmuje. Mam wrażenie, że wrzuciła sobie tryb jedzenia – ledwie trochę tej trawy wykiełkowało, Fasada przemiela. Nie da się jej od jedzenia oderwać. Co zresztą widać po jej, ehem, talii. Jest jedyną z całej czwórki regularnie braną do pracy (to znaczy na lonżę, bo gdyby nic nie robiła, to by się w drzwiach boksu nie zmieściła), ale efektów jakoś nie widzę. Może taka uroda.
Tak jak nasza Kabałcia, pierwszy koń, którego kupiliśmy. Kabała przez pierwsze lata życia niewiele pożywienia na oczy widziała, a jak do nas trafiła, miała tyle, ile chciała. Ma już koło dwudziestu lat i też wygląda jak Fasada – jak taka kula armatnia trochę. Z całym szacunkiem dla Fasady.” 

 

luty 2015

Z nowinek adopcyjnych

” Zimno i sesja zdecydowanie nie sprzyjają sesjom fotograficznym. W każdym razie koniki czują się dobrze i są raczej z siebie zadowolone. Ostatnio do ich stajni wprowadzili się nowi znajomi, z którymi zaprzyjaźnia się Cis. Cis ogółem robi furorę – gdy jeden z pensjonatowych koni został zdradzony przez swoją przyjaciółkę i dość brutalnie potraktowany na padoku, nasza czwórka z pełną wyrozumiałością go przyjęła, a Cis się z nim zakumplował. Niestety nie mam ich wspólnych zdjęć, bo panowie spotykają się na porannej zmianie padokowej, a ja przyjechałam na popołudniową, gdzie czwórka chodzi bez Wonderfula. „

 

Aktualizacja

Cis zakwalifikował się do adopcji realnej.

 

21.12.2010

Zakupił go właściciel sporej firmy budowlanej, kiedy był młodym ogierem.

Miało być pięknie, miał być wielki sport – a wyszło jak zwykle. Bo brak czasu, brak chęci.

A po paru latach również brak pieniędzy. Uwiązany na łańcuchu Cisek słuchał jedynie, że „może jutro”, „gdybyś był wyższy” i dalej obserwował ścianę którą miał przed oczami przez prawie 16 lat swojego życia. Łańcuch wytarł trwałe ślady na
szyji, na któej pojawiła się delikatna biała pręga po jednej stronie.

Do Ciska coraz rzadziej ktos zaglądał. Pół roku temu wykupił go handlarz, poniewaz Cisek niewiele umie, a jest już wiekowym koniem, nie ma na niego klienta. Cisek przegrał swoje życie.

Za późno już na wszystko.

Przed nim jeszcze wiele lat życia.. albo już tylko kilka dni