KATY

Aktualizacja 4.06.2024

Dziś nadeszła do nas smutna wiadomość z Filipin. Katy odeszła za Tęczowy Most

Jest nam bardzo przykro. Do chwili jej śmierci pokryliśmy zaledwie wstępne leczenie Katy. Moment później okazało się, że maluszka ma Parwowirozę, z którą ostatecznie jej organizm sobie nie poradził.

Zdajemy sobie sprawę, że na Filipinach warunki nie są najłatwiejsze i tę chorobę jest bardzo trudno wyleczyć. Dziękujemy lekarzom za walkę o Katy. Wszystkie dotychczasowe wpłaty zostaną przeznaczone na zakup szczepionek na wirusy CPV wywołujące Parwowirozę. Szczepionki te przekażemy do Kariny oraz pozostałych schronisk, z którymi jesteśmy w kontakcie.

Kiedy pisze dla Ciebie o Katy, jest już późny wieczór. Miałam zrobić sobie dzień wolny. Załatwić parę spraw, wybrać się na zakupy i na długi spacer. Miałam zostawić komputer i uwolnić głowę od tych trudnych spraw i obrazków, które wciąż docierają do nas z Filipin. I pewnie zastanawiasz się – skoro to czytasz – dlaczego tego nie zrobiłam. Zwyczajnie nie mogłam odwrócić się od Katy. I zaraz pewnie pomyślisz, że jak sama chce jej pomóc? Skoro nie jest tu jedyna. Tam, w filipińskim schronisku tez nie. Ale Katy jest dzieciakiem. Małym, bezbronnym szczeniakiem, którego jedyną winą jest to, że przyszedł na świat właśnie tam. I skończył w śmietniku na jednej z filipińskich ulic.

Dlatego próbuję. Bo dzięki temu mogę dać jej czas i być może lata życia. Mogę przekazać Ci jej historię, a Ty ze swoim dobrym sercem, możesz pomóc ją ocalić. Możesz pomóc szczeniakowi, który jeszcze na dobre nie poznał świata, a już ma trudności z przeżyciem kolejnych dni. Ale Katy nie wie, że jeśli nikt jej nie pomoże, to niewiele życia jej zostało. Nie wie, że liczy się tu czas i otwarte serca wielu z Was. Znaleziona przez portugalską turystkę w jednym ze śmietników, traciła już nadzieje na cokolwiek.

Skoro dotarłeś w tej historii aż tutaj, to pewnie wiesz tyle co ja – że bez nas Katy nie ma tam szans. Jest równie bezbronna, co bezsilna. Z rak swojej wybawicielki trafiła wprost do kliniki weterynaryjnej, z otwartymi ranami, zarobaczona, z ciałkiem pokrytym błotem i pchłami. To cud ze przeżyła, ale okazało się, że jest niezwykłym wojownikiem. Ma wolę życia i walczy. Wstępne badania wykazały tez, że ma problem z oczami, który można zniwelować za pomocą drogich kropli. To oraz podstawowe badania i leczenie chcielibyśmy pomóc jej sfinansować.

I tak czeka Katy, na Ciebie. Na Twoją pomoc. Inaczej zacznie się jej ostatni marsz. Marsz w ciemną stronę, gdzie nikt nigdy nie pali światła z nadzieją… Pomożemy wspólnie Katy? Bezbronnemu, małemu, pieskiemu dzieciakowi, którego widząc chcesz wziąć na ręce i wynieść jak najdalej stamtąd? Może nam się to uda? Kto wie, liczy się kazdy gest w jej stronę.