Pomóż credit card
Wpłata
PRZEKAŻ DAROWIZNĘ
Wybierz kwotę darowizny:
Wpłata
PRZEKAŻ DAROWIZNĘ PRZY POMOCY BLIKA
1.Wybierz kwotę darowizny:
2.Wpisz kod i zapłać z blikiem:
Wpłata
PRZEKAŻ DAROWIZNĘ PRZY POMOCY WIADOMOŚCI SMS
Jeśli kochasz zwierzęta, wyślij SMS o treści CENTAURUS (numer uzależniony jest od kwoty, którą chcesz wesprzeć naszą Fundację):
- pod numer 74444 (koszt 4,92 zł z VAT),
- pod numer 79799 (koszt 11,07 zł z VAT),
- pod numer 91979 (koszt 23,37 zł z VAT),
- pod numer 92579 (koszt 30, 75 zł z VAT).

Dziękujemy. Sprawdź, co dla Ciebie przygotowaliśmy.
POMÓŻ
PRZEKAŻ DAROWIZNE NA "Bunia"
paypal
Akcja robiona w ramach kampanii
Kochaj Mądrze
Dokonaj Darowizny z imieniem
Bunia
NA PKO BP

15 1020 5226 0000 6002 0220 0350

Fundacja Centaurus
ul. Wałbrzyska 6-8, 52-314 Wrocław

Możesz pomóc
Wyślij SMS

o treści Bunia

– pod numer 74444 (koszt 4,92 zł z VAT),
– pod numer 79799 (koszt 11,07 zł z VAT),
– pod numer 91979 (koszt 23,37 zł z VAT),
– pod numer 92579 (koszt 30, 75 zł z VAT).

Bunia
Nasza historia

10.06.2021

Kochani! Prezentujemy Wam porcję zdjęć z życia Buni. Suczka miewa się bardzo dobrze i wspólnie z opiekunami przeżywa swoje życie w najlepszy możliwy sposób. Uczestniczy w przyjęciach, jeździ na wycieczki, poznaje nowych przyjaciół, a nawet spaceruje po górach! Zobaczcie sami! 

 

  • Bunia
  • Bunia
  • Bunia
  • Bunia

 

czerwiec 2020

Bunia pozdrawia z pikniku!

 

 

 

 

 

 

06.03.2020

Bunia dziś pojechała do domu adopcyjnego.

Życzymy ogromu wzajemnego szczęścia Buni i rodzinie adopcyjnej. 

 

12.02.2020

Przekazujemy nowiny. Dziewczyny bardzo dobrze przyjęły wszelkie zabiegi weterynaryjne. Po opuszczeniu kliniki zamieszkały na naszym folwarku.

Niedawno Frytka, córka Buni pojechała do domu adopcyjnego!

Bunia czeka obecnie na umówiony zabieg sterylizacji, a po okresie rekonwalescencji i wyjęcia szwów będzie gotowa do adopcji. Jest bardzo uroczym oraz młodym psiakiem i już zapraszamy chętnych do wypełnienia formularza adopcji.

Bardzo dziękujemy za Wasze wsparcie dla tych dwóch wiejskich kundelków.

 

17.01.2020

Kilka dni temu otrzymaliśmy zgłoszenie, prośbę o interwencję. W drodze do miejsca ze zgłoszenia mijaliśmy wiele małych miejscowości, jakże malowniczych o tej porze roku. Poranny szron na polach i łąkach ustępował promieniom styczniowego słońca. Emocje mieszały się z poczuciem bezsilności, jak na każdym tego typu wyjeździe. Nigdy nie wiadomo, co zastaniemy – ale zawsze wyjeżdżamy ze świadomością, że to kropla w morzu potrzeb tego świata, który nas otacza. Pogrążeni w refleksjach, przejeżdżamy przez kolejną wioskę, gdzie nagle z piskiem opon nasz kolega kierowca zatrzymuje pojazd. Dwa małe, rude psiaki przeszyły drogę, piorunem biegnąc przed siebie, pewnie na przeciwległe gospodarstwo.

Kiedy otworzyliśmy drzwi auta, dwa rude psiaki – takim samym piorunem – pobiegły w stronę gospodarstwa i zniknęły za drzwiami starej stodoły, jakby wiedziały, że nabroiły. Weszliśmy na posesję, bo nie była ogrodzona. W ogóle niewiele na niej było, poza lekko sypiącymi się ścianami domu i ogólnym bałaganem – choć, jakby to rzekł każdy, na wsi tak jest.


Wewnątrz stodoły składowisko starych przedmiotów, ledwo namierzyliśmy maluchy. Wśród barłogu stara gąbka od materaca, czarna od brudu. Ale – jak to na wsi. Z bliska zobaczyliśmy, że dwaj uciekinierzy to trzęsące się teraz ze strachu psiaki – mama i maluch. Ogarnął nas smutek, bo wyglądało na to, że to ich miejsce na tej ziemi. Stary, wilgotny i podpleśniały kawałek materaca. Żadnej miski, tylko stara blacha po cieście, ale pusta i brudna. Wody nawet nie szukaliśmy, bo po co. Żadnej budy ani kawałka koca. Niech im zima lekką będzie! To zapewne tu sunia urodziła malutką, albo i więcej szczeniąt. Czy maluchów było więcej? Tego się nigdy nie dowiemy. Jak to na wsi.


Gospodarz nie oponował, gdy zaproponowaliśmy, że zabierzemy psy ze sobą. Był nawet skłonny zgodzić się, że warunki – nawet jak na takie wiejskie – są średnie. Można nawet stwierdzić, że jego zainteresowanie rozmową z nami było znikome. Psy nigdy nie dostały imion. Żyły bo żyły. Jakby dziś zgięły pod kołami, to pewnie nikt w gospodarstwie by nie zauważył, bo co chwila "coś się przypałęta i jest problem". Zabraliśmy ze sobą mamę i maluszka. Już w aucie daliśmy im pierwsze imiona: Bunia dla mamy i Frytka dla maluszka. 

Dziś Bunia i Frytka są w klinice. Obie są mocno zarobaczone i zapchlone. Malutka Frytka nadal wydala z siebie ogromne ilości pasożytów i potrzebuje najlepszej karmy. Bunia ma też podejrzenie grzybicy bądź pasożytów skórnych. Naszą mamę Bunię trzeba też wysterylizować, obydwa psiaki zaszczepić i kupić im wyprawki, a na wiosnę postawić kojec, bo o ile maluszek zapewne znajdzie adopcję (jak to bywa ze szczeniakami) o tyle mama ma niewielkie szanse i stanie w kolejce tych, które czekają na upragniony dom już wiele lat. Tak więc musimy jej zapewnić miejsce do bytowania. Potrzebne są więc fundusze na opłacenie miejskiej kliniki, wszelkich zabiegów i karmy.


Tak to bywa z wiejskimi psami. Psy niczyje, odpowiedzialność niczyja, nikt nigdy się nie poczuwa, dla wszystkich stanowią problem. To Wy jesteście nadzieją dla Buni i Frytki. Każda złotówka przybliża je do normalnego, godnego życia.