Pomóż credit card
Wpłata
PRZEKAŻ DAROWIZNĘ
Wybierz kwotę darowizny:
Wpłata
PRZEKAŻ DAROWIZNĘ PRZY POMOCY BLIKA
1.Wybierz kwotę darowizny:
2.Wpisz kod i zapłać z blikiem:
Zapłać z Blikiem
Wpłata
PRZEKAŻ DAROWIZNĘ PRZY POMOCY WIADOMOŚCI SMS
Jeśli kochasz zwierzęta, wyślij SMS o treści CENTAURUS (numer uzależniony jest od kwoty, którą chcesz wesprzeć naszą Fundację):
- pod numer 74444 (koszt 4,92 zł z VAT),
- pod numer 79799 (koszt 11,07 zł z VAT),
- pod numer 91979 (koszt 23,37 zł z VAT),
- pod numer 92579 (koszt 30, 75 zł z VAT).

Dziękujemy. Sprawdź, co dla Ciebie przygotowaliśmy.
POMÓŻ
PRZEKAŻ DAROWIZNE NA "Bobas"
paypal
Akcja robiona w ramach kampanii
Kochaj Mądrze
Dokonaj Darowizny z imieniem
Bobas
NA PKO BP

15 1020 5226 0000 6002 0220 0350

Fundacja Centaurus
ul. Wałbrzyska 6-8, 52-314 Wrocław

Możesz pomóc
Wyślij SMS

o treści Bobas

– pod numer 74444 (koszt 4,92 zł z VAT),
– pod numer 79799 (koszt 11,07 zł z VAT),
– pod numer 91979 (koszt 23,37 zł z VAT),
– pod numer 92579 (koszt 30, 75 zł z VAT).

Bobas
Nasza historia

Aktualizacja

Cudny Bobas czeka na dom już prawie 8 lat. Coraz bardziej widać po nim upływający czas. Ze względu na związane z wiekiem dolegliwości Bobo zamieszkał ostatnio w hoteliku domowym, gdzie bardzo szybko się odnalazł.

Potrzebuje tym samym wsparcia w utrzymaniu – Bobas poleca się do Adopcji Wirtualnej!

Napisz do nas: [email protected] lub zadzwoń: 518 569 487 (Karolina)

 

Dziękujemy też za ostatnią pomoc dla Bobasa!

 

luty 2020

„Kiedy ktoś cię opuści, poza tym, że za nim tęsknisz, poza tym, że rozpada się cały ten mały świat, który razem stworzyliście, i że wszystko, co widzisz albo robisz, przypomina ci o tej osobie. Najgorsza jest myśl, że była to próba jakości i że teraz wszystkie części, z których się składasz, noszą stempel odrzut przystawiony przez kogoś, kogo kochasz” – pisała Helen Fielding, ale jakby o nim. O naszym Bobasku, który jednego dnia miał dom, a drugiego stracił wszystko bezpowrotnie.

Jednego dnia miał wszystko, by za chwilę nie mieć nic. On kochał, ale czy był kochany? Trudno o tym mówić, ale pewnie nie. Kto porzuca kogoś, kogo kocha? Kto porzuca swojego przyjaciela, wiernego towarzysza? Kto porzuca kogoś, dla kogo jest się centrum wszechświata? Bobas nie miał szczęścia w życiu. Porzucony na stacji paliw żył z bolącym stemplem w sercu. Stemplem z napisem „odrzut”. Ten stempel jeszcze nie wyblakł. Jeszcze czasem boleśnie daje o sobie znać. Przypomina Bobasowi, że został sam. Że jego właściciel porzucił go, jakby nic dla niego nie znaczył.

Bobas to mieszaniec amstaffa. Koczował przy jednej ze stacji paliw, z nadzieją, że znajdzie się ratunek. A może z nadzieją, że nie został porzucony, że jego właściciel zaraz po niego wróci i będzie jak dawniej? Że może to jakiś żart, albo taka zabawa. Niestety… Ratunek nie nadchodził przez długi czas, a właściciel nie pojawił się do dziś. Ale dzielny Bobas się nie poddał. Któregoś dnia trafił do nas. Początkowo nieufny – co było zrozumiałe, z czasem pogodził się ze swoim losem.

Każdego dnia spoglądał z nadzieją za bramę, jakby czekał, aż zjawi się ktoś, kto zechce podarować mu nowy dom. Ktoś, kto wymaże bolesne wspomnienia i zetrze stempel odrzucenia. Ale dni mijały, Bobas coraz rzadziej wyglądał za bramę, nikt nie zapytał o jego adopcję. I tak mieszka już u nas kilka lat. Postanowiliśmy, że Bobas zostanie z nami już zawsze. Zbyt długo trwało, zanim nam zaufał. Nie możemy pozwolić, by ktoś znów nadszarpnął jego wiarę w ludzi, bo nadal jest malutka i krucha.

Dziś Bobas czuje się u nas jak w domu. Wreszcie poczuł, że jest bezpieczny i kochany. Zdobył sympatię innych zwierząt. Wszyscy go tu uwielbiają. Jest niezwykle przyjaznym psem, przyjacielem wszystkich. Ale teraz, kiedy starość powoli zagląda w jego oczy, prosimy Cię tylko o wsparcie dla niego. Bobas zbiera na suplementy, opiekę weterynarza i specjalistyczną karmę. Ma coraz większe problemy z chodzeniem i ze wzrokiem. Jak każdy staruszek wymaga coraz większej opieki i zaangażowania. Wesprzyj go i pozwól sprawić, by stempel „odrzut” mógł całkowicie się zatrzeć. Tak, by w jego miejsce pojawił się inny, z napisem kochany.

 

styczeń 2016

Od ponad 3 lat mieszkam w ośrodku Fundacji Centaurus. Kiedyś, ktoś zabrał mnie ze stacji benzynowej przy której koczowałem i od tego czasu moi opiekunowie poszukują dla mnie najlepszego domu. Ciężko to idzie, bo choć jestem pięknym psem mój wygląd sprawia, że większość osób czuje przede mną respekt, a o szczegóły adopcji nikt nigdy się nie spytał. A ja jestem psem bardzo pogodnym, nie wykazującym żadnej agresji ani do ludzi ani do innych zwierząt. Mieszkam z innymi psiakami, z kotami, z końmi i osiołkami i nie zdarzyło mi się, żeby mnie któryś wyprowadził z równowagi. No oczywiście umiem się obronić, gdy mnie ktoś zaatakuje, ale sam z siebie nie wdaje się w żadne bójki.

 

Mam same zalety. Nie niszczę nic w domu, umiem zachowywać czystość, grzecznie chodzę na smyczy – choć zdarza mi się pociągnąć. Jestem też zupełnie zdrowy i mam komplet szczepień. Ale choć czuje się bardzo dobrze tu gdzie jestem to cały czas marzę, że znajdzie się taki ktoś, kto da mi dom na dziś i na zawsze. Bo pracownicy w fundacji przychodzą i odchodzą, a ja chciałbym mieć jednego człowieka tylko dla siebie.

Bobas szuka najlepszego domu. Jest to pies wychowany w domu – typowo kanapowy, nie nadaje się ani na podwórko ani do budy.

Szuka domu, gdzie będzie traktowany jak pełnoprawny członek rodziny.

Zapraszamy do wypełnienia formularza adopcji.

 

 

 

***

TAK BYŁO 4.11.2012

Tego upalnego, lipcowego dnia zadzwonił telefon. Jeden z działaczy fundacji tankował właśnie paliwo na stacji BP pod warszawskimi Łomiankami. Pod stacją obok restauracji od ponad tygodnia mieszkał mieszaniec amstaffa. Dokarmiany przez pracowników stacji układał się każdego dnia pod krawężnikiem i wypatrywał kogoś, na widok kogo jego serce miałoby zacząć szybciej bić. Ale mijały kolejne dni – a w oczach potężnego, dzielnego psa gasła coraz bardziej nadzieja.

Ktoś go najpewniej wyrzucił, przecież to początek wakacji, jakież to normalne.. Jeden z setek, które tego lata stracą dom.

Bobas, bo tak go nazwaliśmy, trafił do nas tego samego dnia. Z początku bardzo nieufny, całe dnie przesiadywał w cieniu i obserwował naszą pracę przy koniach. Nie garnął się do towarzystwa, ani do głaskania. Zdawał się ciągle mieć nadzieje, że Ci, którzy złamali mu serce – za chwilę ukażą się na horyzoncie głośno go nawołując. Bo przecież nikt nie porzuca wiernego psa, to na pewno jakiś psikus. Z upływem tygodni Bobas zaczął rozumieć, że wierne psy bywają porzucane, że są wyrzucane na ulice, że ludzie bywają obojętni, że dobro nie zawsze powraca. Wtedy zaczął wstawać, powoli, acz opornie towarzyszyć nam przy karmieniu koni – i coraz rzadziej zerkał w stronę bramy.

Jakby brak nadziei obrócił się w wiarę, że jutro będzie lepsze, że ma już nowy dom, że tym razem będzie inaczej. Ale on tak bardzo bał się w to uwierzyć, bał się, ze jego psie serce nie wytrzyma drugi raz porzucenia, że przy następnym razie po prostu pęknie.

Dziś Bobas jest z nami już 4 miesiące. Jest najcudowniejszym psem pasterskim jakiego mogliśmy sobie wymarzyć. Mieszka na bordowej sofie przy kuchni, gdzie wygrzewa swoje obolałe po całodziennych bieganinach mięśnie. Jest niezwykle przyjaznym psem, przyjacielem wszystkich. Złodziejowi podałby kapcie i zrobiłby kawę, je z ukochanym kotem z jednej miski, a gdy trzeba staje w obronie kolegów staruszków.

Postanowiliśmy, że zbyt długo trwało, zanim Bobas nam zaufał. Dlatego zapadła decyzja, że pozostanie z nami do końca swych dni strzegąc bram fundacji, pilnując Pana Kota, dbając o staruszków i do później starości będzie mógł wygrzewać w słońcu na bordowej sofie.