Pomóż credit card
Wpłata
PRZEKAŻ DAROWIZNĘ
Wybierz kwotę darowizny:
Wpłata
PRZEKAŻ DAROWIZNĘ PRZY POMOCY BLIKA
1.Wybierz kwotę darowizny:
2.Wpisz kod i zapłać z blikiem:
Wpłata
PRZEKAŻ DAROWIZNĘ PRZY POMOCY WIADOMOŚCI SMS
Jeśli kochasz zwierzęta, wyślij SMS o treści CENTAURUS (numer uzależniony jest od kwoty, którą chcesz wesprzeć naszą Fundację):
- pod numer 74444 (koszt 4,92 zł z VAT),
- pod numer 79799 (koszt 11,07 zł z VAT),
- pod numer 91979 (koszt 23,37 zł z VAT),
- pod numer 92579 (koszt 30, 75 zł z VAT).

Dziękujemy. Sprawdź, co dla Ciebie przygotowaliśmy.
POMÓŻ
PRZEKAŻ DAROWIZNE NA "Smerfetka"
paypal
Akcja robiona w ramach kampanii
Kochaj Mądrze
Dokonaj Darowizny z imieniem
Smerfetka
NA PKO BP

15 1020 5226 0000 6002 0220 0350

Fundacja Centaurus
ul. Wałbrzyska 6-8, 52-314 Wrocław

Możesz pomóc
Wyślij SMS

o treści Smerfetka

– pod numer 74444 (koszt 4,92 zł z VAT),
– pod numer 79799 (koszt 11,07 zł z VAT),
– pod numer 91979 (koszt 23,37 zł z VAT),
– pod numer 92579 (koszt 30, 75 zł z VAT).

Smerfetka
Nasza historia

Raptem kilka tygodni temu usłyszałam, że nie dla mnie wiatr w grzywie i gorąca ziemia pod kopytami. Uwierzyłam, bo nie jestem kowalem własnego losu.

Każdego dnia byłam coraz bardziej zrezygnowana, poddałam się, bo jakież inne miałam wyjście?

Dnie mijały, ja już nie miałam nadziei na nic. I tak pewnego dnia wyprowadzono mnie z ciemnego pomieszczenia. Słońce świeciło tak mocno, że musiałam przymrużyć oczy.

Nauczyłam się już w moim życiu, że lepiej iść tam, gdzie każą. Tak było i tym razem. Znalazłam się w ruchomym boksie, spuściłam głowę, bo przecież nie wiedziałam, gdzie mnie wiozą. Dojechaliśmy, wyszłam na zewnątrz, wszystko działo się tak szybko, nagle pod moim nosem znalazła się marchewka, w powietrzu unosiła się mieszanka zapachu wielu moich sióstr i braci. Chrupiąc marchewkę przespacerowałam się kawałek po tym dziwnym miejscu…

Tak znalazłam się na folwarku w Centaurusie. W międzyczasie odwiedził mnie kowal i zestrugał moje już przydługie kopyta, od razu lepiej zaczęło mi się chodzić! Codzienne budzę się otoczona sianem, kastą pełną wody i żłobem z pysznościami.

Dnie spędzam na wybiegu, słucham oślich serenad z rana i drzemię na słońcu.

Jestem też śmielsza. Dlatego postanowiłam, że sama poproszę nowych kowali mojego losu o wsparcie. Bo choć jestem bezpieczna, to wiem, że nadal moje jutro nie zależy ode mnie. Jeden z osiołków podpowiedział mi ostatnio, że mogę się postarać o Wirtualnych Opiekunów, którzy wspomogą moje utrzymanie.

Mam na imię Smerfetka. Czy zaopiekowałbyś się mną na odległość?

Miesięczny, podstawowy koszt utrzymania Smerfetki sięga 300 zł.

 

 

Smerfetka już u nas!

 

31.03.2020

Jak możemy Wam przekazać jak ogromnie jesteśmy wdzięczni? Żadne słowa w pełni tego nie oddadzą.

Smerfetka bezpieczna! Ma też całą kwotę na transport.

Od teraz, każde wsparcie dla niej zostanie przeznaczone na jej dalsze życie – odpowiednią paszę, pełen paśnik, grubo wyścielony słomą boks, aby nie było jej nocą zimno. Ponadto będą potrzebne fundusze na opłacenie wizyt kowala, weterynaryjnych, diagnostyki i ew. leczenia.

Dziękujemy!

 

27.03.2020

Jeśli nie Ty, Smerfetka pójdzie na rzeź. To nie bajka… bez Ciebie nie będzie Happy Endu

„Liczę wszystko.
Otaczają mnie liczby parzyste, liczby nieparzyste i całe dziesiątki. Liczę tyknięcia zegara, liczę taknięcia. Liczę drżące uderzenia mojego serca, liczę uderzenia mojego pulsu i mrugnięcia moich powiek, liczę, ile potrzeba prób, żeby dostarczyć wystarczającą ilość tlenu do płuc. Trwam w ten sposób, tkwię w ten sposób i liczę w ten sposób, dopóki to uczucie nie minie. Dopóki łzy nie przestaną płynąć, dopóki moje pięści nie przestaną drżeć, dopóki moje serce nie przestanie boleć.
Nie ma aż tylu liczb…”

Doczytałeś aż tutaj? Więc witaj. To ja, Smerfetka. I uwierz mi, nie mam aż tylu liczb. Nie mam aż tyle czasu… bo to nie bajka o smerfach.

I zastanawiam się, ile jeszcze będę cierpieć. Jak długo to jeszcze potrwa.

Wiatr w grzywie, gorąca ziemia pod kopytami. Mówią, że to nie dla mnie.

Może któregoś dnia będę mogła wspomnieć, że był na tym świecie ktoś, komu mój los nie był obojętny? Ale przychodzi taki czas w życiu, kiedy niczego nie można być pewnym.

To co się wiedziało, widziało wcześniej, dzisiaj wydaje się bez sensu, już nie działa. Wszystko się wali. Całe jestestwo, całe bycie się kruszy. Rozpada się na kawałki, których już nie można pozbierać. Ale nawet po takim doświadczeniu nie można się poddać. Smerfetka próbuje nas skubać chrapami. Zawsze skubała dzieci i szukała im po kieszeniach przysmaków, to działało. Budziła uczucia. Teraz tak niewiele już może, przykuta łańcuchem do metalowych krat. Na moment gospodarz otwiera skrzypiące drzwiczki komórki i odpina kuckę, ale ona nawet daleko nie wychodzi, bo po co? Dokąd ma iść, skoro ‒ jakby daleko nie zaszła ‒ i tak już jest skazana.

Czy zimna, ciemna komórka to wszystko, na co Smerfetka zasługuje? Tylko dlatego, że nie ma ludzi do prowadzania, że turyści jakoś nie zaglądają w ostatnich dniach? Czy ostatnie chwile spędzone w samotności to wszystko, co może dzisiaj dostać? Wyrok zapadł. Świat zamarł. Umrze Smerfetka. Bo aby żyć, trzeba zarabiać.

Jej nóżkami miliony razy wychodzono kółka, gdy woziła dzieci na grzbiecie. Ślad po nich zatrze się grabiami. Czerwony kantar pójdzie do pieca. I wszystko zniknie, jakby Smerfetki nigdy tu nie było. Tylko smętnie wiszący łańcuch będzie przypominał o czasach, w których dzieci wtulały się w jej ciepłe chrapy, chrapy kucyka, który odszedł tam, gdzie odchodzą kucyki, gdy nie są już potrzebne.

Cały świat dziś zamarł. Cały świat stoi sparaliżowany. Kiedyś ktoś powiedział mi, że to, co najlepsze, trzeba okupić ogromnym cierpieniem. Przynajmniej tak twierdził. Czy cierpienie Smerfetki ma jakiś większy sens? Czy teraz ma nadejść dla niej coś najlepszego? Czy uda nam się zabrać ją w innym kierunku niż ten, w którym teraz zmierza?

Te pytania. Pytania, na które nigdy nie umiemy odpowiedzieć. Ponad 1000 ocalonych koni. A zawsze jest tak samo.

Czas ucieka. We wtorek może być już za późno. Potrzeba 2500 złotych na wykup dzielnej kucki. Przetransportowanie jej do naszego folwarku będzie kosztować kolejne 1500 złotych.

Smerfetka potrzebuje też specjalistycznych badań i leczenia, to kolejne koszta. Kucka cierpi na ochwat. Tym bardziej zastanawiamy się, jak miałaby w ogóle pracować, nawet gdyby były dzieci? Ale już nie drażnimy gospodarza pytaniami, bo widzimy, że ledwo znosi naszą obecność i robienie zdjęć. To teraz bez znaczenia.

Smarfetka chyba przestała już liczyć. Liczyć na ratunek, liczyć na drugą szansę. Stoi sama, przygotowana na najgorszą podróż. Do ubojni. W ciemne miejsce. W miejsce, w którym nie ma słów. A cisza jest taka głęboka, że aż przerażająca. Odbiera oddech. A łzy nie przestają płynąć. A jej nogi nie przestają drżeć. A jej serce nie przestaje boleć… bo strach boli. Pomożesz?