Łatka

Ostatnio bardzo głośno mówi się w mediach o sprawie koni w świetle handlu z Japonią albo w kontekście Janowa Podlaskiego.

Mała Łatka nie wie gdzie leży Japonia, o Janowie też nigdy nie słyszała. Choć bez wątpienia jest koniem i z pewnością czeka ją los nie inny jak ten pisany tysiącom koni rocznie w kraju ułanów, jednak tu gdzie urodziła się Łatka niewiele informacji dociera.

Wkoło zapadnięte wsie, walące się stodoły, lasy i pola. Ktoś powie, że teren piękny i dziewiczy i nieskażony cywilizacją. Co będzie niewątpliwie faktem. Niestety to też region nietknięty ustawą o ochronie praw zwierząt. Tu z dziada pradziada konie rodzą się w małych oborach, spędzają życie na łańcuchu i na łańcuchu prowadzone są w ostatnią podróż, kiedy opada trap. Nikt ich nie żałuje, nikt o nich nie mówi. Ich śmierć jest tam naturalna jak każdy kolejny zachód słońca nad osypującymi się dachówkami.

Łatka urodziła się właśnie tutaj. Chwilę żyła, choć nie doświadczyła ani łąki, ani galopu po trawie. Teraz zbliża się jej ostatni zachód słońca.

Możemy uratować Łatkę. Potrzeba 1800 zł. Łatka czeka do końca czerwca.