Misiek

Neil Gaiman pisał – „ludzie myślą, że ból zależy od siły kopniaka. Ale sekret nie w tym, jak mocno kopniesz, lecz gdzie”.

Misiek dostał cios prosto w serce. I potrzeba Waszej pomocy, by je wyleczyć. Potrzeba Waszej pomocy, by wyleczyć też rany na ciele. Przed tym dotkniętym przez los psiakiem jeszcze wiele tygodni powrotu do zdrowia. To konieczne zabiegi, diagnostyka i długie leczenie. Bez Was Misiek nie da sobie rady.

W chwili kiedy myślisz, że widziałeś już wszystko, uświadamiasz sobie jak bardzo się myliłeś…I zdajesz sobie sprawę, jak bardzo chciałbys aby to był tylko sen. Koszmar, z którego możesz się obudzić i zapomnieć. Ale nie w tym przypadku. To samo życie. Misiek jest jednym z dwóch psiaków odebranych interwencyjnie chwilę temu. Wraz z policją i lekarzem weterynarii ocaliliśmy jego i Małego z ich prywatnego piekła na Ziemi. Prawie dwa lata mieszkał w opuszczonym przez właściciela budynku, bez odpowiedniego pożywienia. Odwodniony i zagłodzony psiak nie sadził, że człowiek może być tak bezwzględny. Jego właściciel odwiedzał jego i Małego jedynie raz na jakiś czas i zupełnie się nimi nie interesował. Kiedy dotarliśmy na miejsce Misiek był bardzo zmęczony. Bólem, bezbronnością, czekaniem. Zmęczony tą trudną codziennością. Chyba wiedział, że jego dni są policzone i że za moment zniknie wszystko…

Zabraliśmy Miśka. Zabraliśmy Małego. Psiak jest zarobaczony i bardzo osłabiony. Żył wśród odchodów i fetoru, gasnąc z dnia na dzień. Nasza szybka interwencja pozwoliła zabrać go do kliniki, gdzie obecnie ratujemy mu życie. Misiek potrzebuje pilnej diagnostyki i specjalistycznego leczenia. Prosimy , pomóżcie ocalić go przed najgorszym. Zawalczmy o jego życie. Wspólnie.

W takich warunkach odnaleźliśmy Miśka i Małego

Aktualizacja 26.03.2024

Z ogromnym żalem informujemy Was, że nasz staruszek Misiek poczłapał za Tęczowy Most. Mamy nadzieję, że jest już wolny od cierpienia i doświadczył wreszcie lekkości życia, takiej na jaką każdy pies zasługuje.

Wszelkie środki jakie zejdą na konto Miśka zostaną przeznaczone na pokrycie kosztów walki, którą finalnie przegrał, mimo ogromnych starań weterynarzy z kliniki we Wrocławiu, w której przebywał i w której odszedł.

Miśku, nie miej nam za złe, że się nie udało. Setki osób zrobiły co w ich mocy. Będziemy o Tobie pamiętać i na Twoją pamiątkę będziemy nadal wspierać w miarę naszych skromnych możliwości wszystkie psie staruszki. Do zobaczenia