Pomóż credit card
Wpłata
PRZEKAŻ DAROWIZNĘ
Wybierz kwotę darowizny:
Wpłata
PRZEKAŻ DAROWIZNĘ PRZY POMOCY BLIKA
1.Wybierz kwotę darowizny:
2.Wpisz kod i zapłać z blikiem:
Zapłać z Blikiem
Wpłata
PRZEKAŻ DAROWIZNĘ PRZY POMOCY WIADOMOŚCI SMS
Jeśli kochasz zwierzęta, wyślij SMS o treści CENTAURUS (numer uzależniony jest od kwoty, którą chcesz wesprzeć naszą Fundację):
- pod numer 74444 (koszt 4,92 zł z VAT),
- pod numer 79799 (koszt 11,07 zł z VAT),
- pod numer 91979 (koszt 23,37 zł z VAT),
- pod numer 92579 (koszt 30, 75 zł z VAT).

Dziękujemy. Sprawdź, co dla Ciebie przygotowaliśmy.
POMÓŻ
PRZEKAŻ DAROWIZNE NA "Bobas"
paypal
Akcja robiona w ramach kampanii
Kochaj Mądrze
Dokonaj Darowizny z imieniem
BOBAS
NA PKO BP

15 1020 5226 0000 6002 0220 0350

Fundacja Centaurus
ul. Wałbrzyska 6-8, 52-314 Wrocław

Możesz pomóc
Wyślij SMS

o treści BOBAS

– pod numer 74444 (koszt 4,92 zł z VAT),
– pod numer 79799 (koszt 11,07 zł z VAT),
– pod numer 91979 (koszt 23,37 zł z VAT),
– pod numer 92579 (koszt 30, 75 zł z VAT).

Bobas
Nasza historia
16 października 2025

Aktualizacja 22.10.2025

Bobas…
To bardzo trudny dla mnie temat.

Bo Bobas przyszedł do nas w 2011 roku. Na stacji benzynowej. Pisałam Ci kiedyś o nim. Zresztą całkiem niedawno robiliśmy zbiórkę na jego leczenie.

Bobas miał raka śledziony. Ale weterynarze mówili, że jego stan ogólny jest dobry. Ma apetyt i, chociaż ten rak nie nadawał się do leczenia — bo Bobas był zbyt wiekowym psem i zwyczajnie tej operacji mógłby nie przeżyć — to liczyliśmy, że jeszcze rok czy dwa pozostanie z nami.

Bobas na zimowym spacerze w 2014 roku.

Trzy dni temu Bobas na spacerze szalał. Skakał, wywijał, podszczekiwał. Chciał pójść wszędzie. Wtedy nie wiedzieliśmy dlaczego, ale on wiedział. To było trochę tak, jakby ostatni raz chciał zobaczyć ten świat i ze wszystkim się pożegnać.

Podszedł do każdego psa. Wylizał kilka kotów. A potem siedział bardzo długo pod domem i patrzył na świat. Potem schylił łebek. Myśleliśmy, że zrobiło mu się słabo. On jeszcze chwilę pomachał ogonem i poszedł do środka. Położył się i zasnął.

Następnego dnia rano nie czuł się najlepiej. Zaczął wymiotować i tracił równowagę. Miał problem z motoryką i koordynacją. Natychmiast zawieźliśmy go do weterynarza. I dostaliśmy diagnozę, która mną wstrząsnęła.

Wszyscy towarzysze Bobasa byli jego ulubieńcami, sierpień 2015

Raczysko pękło i rozlało się. I jedyne, co można było zrobić, to dać Bobasowi jeszcze 2–3 dni, podając mu sterydy. Tylko o tyle przedłużyłoby to jego życie.

Nie myśleliśmy nawet 5 minut. Bo wiedzieliśmy, że nie mamy prawa zmuszać go do takiego cierpienia. Tylko dlatego, że cierpimy, patrząc, jak odchodzi.

I odszedł. Odszedł u naszej Marysi na kolanach. Pożegnawszy nas wszystkich tym ostatnim spacerem.

Żegnaj, Bobasie. Byłeś z nami najdłużej ze wszystkich psów. Dziękujemy, że nas wybrałeś. I dziękujemy za wszystko, czego nas nauczyłeś — o psach, o miłości, o tolerancji i o wybaczeniu.

Jak tandetnie nie zabrzmi to zdanie, to nie chcemy się żegnać, tylko powiedzieć Ci: do zobaczenia.

Czekaj tam na nas, proszę. A my pewnego dnia weźmiemy wszystkie koty i konie i spotkamy się z Tobą. Ponownie.

Dziękujemy, kochany, że byłeś z nami.

A Wam dziękujemy że daliście mu wsparcie w tych ostatnich dniach.

Bobas w 2025 roku – pełen mądrości…

… i zawsze młody, zawsze szczęśliwy i wiecznie… kochany.


W 2011 roku poznaliśmy Bobasa – twarzą w pysk – na stacji benzynowej BP pod Warszawą, niedaleko Nasielska.
Ktoś go tam zostawił. Leżał pod dystrybutorem już kilka dni.

W tamtym czasie dzierżawiliśmy ośrodek właśnie w Nasielsku, a chłopaki pojechali po paliwo do traktora. Zadzwonili do mnie ze stacji i zapytali krótko:
– „Czy możemy wziąć na farmę psa? Leży tu od kilku dni, pracownicy chcą oddać go do schroniska, ale to taki pies, że z pyska patrząc, adopcji raczej nie znajdzie. A myśmy go pogłaskali i okazał się bardzo kontaktowy.”

I tak oto Bobas tamtego dnia – prawie 14 lat temu – przyjechał do nas i zamieszkał wśród koni.
Było z nim wesoło. To nasza centaurusowa legenda.

Nigdy nie znalazł adopcji, choć wielokrotnie jej mu szukaliśmy. Był jednym z tych psów, które zawsze szukają guza, a jednocześnie mają największe serce na świecie.
Ludzie, którzy przychodzili go adoptować, szukali psów do walk lub do obrony. A Bobas, mimo wyglądu, był po prostu psem z sercem na łapie.

Pamiętam, jak kiedyś – już w naszym pałacu na Zwierzęcym Folwarku – wyrwał się nam z głaskania i popędził do środka. Przeraziliśmy się, bo w środku były koty. Pobiegliśmy za nim, a on… wynosił kocięta po kolei w pysku.
Delikatnie. Ostrożnie. Z czułością.
Zniósł je nam na kolana, po czym położył się obok – jakby chciał powiedzieć: „Już, są bezpieczne.”

Był łagodny, mądry i wierny. Ale też niesamowicie psotny.
Ciągle coś mu się przydarzało – raz wypadek i szyna w nodze, raz uszkodzona łapa, raz coś zjadł i nikt nie wiedział co. Ale Bobasów śmierć nie brała.
Zawsze się podnosił. Zawsze wracał.

Był dobrym duchem każdego ośrodka, w którym mieszkał.
Biegał luzem po całym terenie, pilnował wszystkich zwierząt, wszystkich nas.

Gdy zaczął mieć problemy ze wzrokiem i z trudem poruszał się po dużych przestrzeniach, zabraliśmy go do mniejszego ośrodka. Tam chodzi na spacery na smyczy, żeby było bezpieczniej.
Nie szukamy mu już domu – wiemy, że tu jest jego miejsce. Że przyszedł do nas i z nami zostanie do końca.

Ostatnio Bobas znowu poczuł się słabo. Na klinice okazało się, że w nodze z dawną szyną wdał się stan zapalny, a do tego ma raka śledziony.
Weterynarz powiedział, że w jego wieku najlepiej to po prostu zostawić – ale jeśli rak zacznie powodować cierpienie, będziemy musieli go wspólnie zaprowadzić za Tęczowy Most.

Na razie jednak Bobas żyje, merda ogonem i ma apetyt.
Chcemy go wzmocnić, zająć się jego nogą, dać mu jak najwięcej ciepła i komfortu – tak, jak on przez te wszystkie lata dawał go nam i wszystkim zwierzętom w Centaurusie.

Dlatego dzisiaj bardzo prosimy o pomoc dla Bobasa.
Zbieramy 1500 złotych na:
•    specjalistyczną karmę,
•    leczenie i wizyty u weterynarza,
•    wszystkie potrzebne leki,
•    oraz jedno ciepłe, ortopedyczne posłanie, na którym ten nasz wierny strażnik mógłby spokojnie odpocząć.

Być może ktoś z Państwa chciałby adoptować Bobasa wirtualnie – zostać jego opiekunem na ostatnie miesiące, a może jeszcze lata życia.
Będziemy ogromnie wdzięczni za każdą pomoc, każdą złotówkę, każde dobre słowo.

„Nie wszystkie anioły mają skrzydła. Niektóre mają cztery łapy, siwe pyszczki i oczy, które patrzą wprost w duszę.”

Pomóżmy Bobasowi godnie przeżyć jesień życia.
Dla niego to „tylko” posłanie i miska karmy.
Dla nas – wdzięczność za 14 lat służby, wierności i serca większego niż świat ❤️

Bobas w 2013 roku