Matylda

Matyldę uratowaliście już raz, 11 grudnia 2021 roku. Przed ubojem.

Chwilę potem ona, grubaśna klacz, znalazła najcudowniejszy dom pod słońcem. Stała się czyimś światem. A to rzadko przysługuje takim ziemniakom jak ona, jak to mówi się o takich koniach.

Ale bywa, że los zadrwi z konia po raz drugi. Jakby nie mógł iść drwić gdzie indziej.

Matylda dostała bardzo ostrej kolki. Tęczowy Most znowu się dla niej otworzył, jakby nie mogła uciec przeznaczeniu.

Wyrok to tym razem klinika. A mówię wyrok – bo to łącznie 27 tysięcy złotych. I niepewny finisz.

Matylda trafia do kliniki. Nikt nie wie co będzie dalej. Mimo to – Joasia, która kocha ją nad życie, decyduje się podjąć ryzyko – a jednocześnie błaga nas o pomoc. Biorą kredyty, wszystkie zaskórniaki. I tak bardzo brakuje.

Ale to chodzi o życie Matyldy. I podczas gdy czasem adopcje w takiej sytuacji (w różnych fundacjach) mówi, żeby sobie fundacja konia zabrała i teraz sama go leczyła – to tu w ogóle nie pada taki pomysł. Matylda jest członkiem rodziny. Dla niej wszystko.

Tylko to „wszystko to zbyt mało”.

Chcielibyśmy pomóc. Zebrać choć 2-3 tysiące złotych. Bo przecież to też nasza odpowiedzialność.

My w stajni zrobiliśmy zbiórkę – bo wszyscy tj. Matyldę pamiętają, i wszyscy płakaliśmy gdy wyjeżdżała w adopcje – choć byliśmy świadomi, że to super dom.

Dziś Matyldy nie chcemy zostawić. Ale zebraliśmy tylko 700 zł. Jest nas garść.

Dlatego chciałam Cię dziś prosić, byś pomógł uratować życie Matyldy po raz drugi. Jeśli wszyscy zrzucimy się po 10 – 15 zł, to zrobimy dziś ogromną rzecz. Bo nie ma nic ponad życie.

A tu to my wszyscy o nim decydujemy.