Pomóż credit card
Wpłata
PRZEKAŻ DAROWIZNĘ
Wybierz kwotę darowizny:
Wpłata
PRZEKAŻ DAROWIZNĘ PRZY POMOCY BLIKA
1.Wybierz kwotę darowizny:
2.Wpisz kod i zapłać z blikiem:
Zapłać z Blikiem
Wpłata
PRZEKAŻ DAROWIZNĘ PRZY POMOCY WIADOMOŚCI SMS
Jeśli kochasz zwierzęta, wyślij SMS o treści CENTAURUS (numer uzależniony jest od kwoty, którą chcesz wesprzeć naszą Fundację):
- pod numer 74444 (koszt 4,92 zł z VAT),
- pod numer 79799 (koszt 11,07 zł z VAT),
- pod numer 91979 (koszt 23,37 zł z VAT),
- pod numer 92579 (koszt 30, 75 zł z VAT).

Dziękujemy. Sprawdź, co dla Ciebie przygotowaliśmy.
POMÓŻ
PRZEKAŻ DAROWIZNE NA "Dziadunio"
paypal
Akcja robiona w ramach kampanii
Kochaj Mądrze
Dokonaj Darowizny z imieniem
DZIADZIUNIO / DZIADZIO
NA PKO BP

15 1020 5226 0000 6002 0220 0350

Fundacja Centaurus
ul. Wałbrzyska 6-8, 52-314 Wrocław

Możesz pomóc
Wyślij SMS

o treści DZIADZIUNIO / DZIADZIO

– pod numer 74444 (koszt 4,92 zł z VAT),
– pod numer 79799 (koszt 11,07 zł z VAT),
– pod numer 91979 (koszt 23,37 zł z VAT),
– pod numer 92579 (koszt 30, 75 zł z VAT).

Dziadunio
Nasza historia
28 maja 2025

O Dziaduniu usłyszeliśmy po raz pierwszy dwa tygodnie temu, kiedy wycofano go z potężnego ośrodka. Zresztą, nie muszę tu za dużo mówić. Spójrz na jego grzywę – jak równo przecięta nożyczkami. Dziadunio był jednym z czołowych koni w wielkim biznesie. Nie wiem, ile lat tam pracował, ale większość swojego życia na pewno. Większość, bo ta większość już jest za nim, a na mniejszość życia pozbyli się go.

Dziadunio wtula swoje wilgotne chrapy w moje dłonie, a Daniel robi kilka zdjęć. Głupio mi przed nim. Jesteśmy dużo wyżsi i więksi, i tak naprawdę – jako ludzie – mamy nad nim władzę. I jak parszywie to wykorzystujemy. On jest malutki. Malutki i przykurczony. Trochę już chyba nie dowidzi, bo widzę, jak bardzo musi zbliżyć do mnie głowę, żeby potem nagle ją odsunąć. Jedno oko lekko zaszło mgłą, ale Dziadunio daje radę.

Jest bardzo kontaktowym koniem, mimo tego wszystkiego, co człowiek mu zrobił – bo nie ukrywajmy, codzienna praca po kilka godzin to zwyczajne cierpienie dla zwierzęcia. Zwierzę nie po to przychodzi tu na świat, żeby służyć nam, ludziom. Ono ma swoje własne powody. To nam, w naszym zadufaniu, wydaje się, że to zwierzę tu przyszło dla nas i że żeby żyć – musi pracować. Jakież bezczelne jest to nasze ludzkie spojrzenie. I jakie podłe.

Ale Dziadunio nie ma pretensji. On wszystko zaakceptował. Ale nie wie o jednym.

Kilka dni temu pojawił się sponsor, który obiecał wykupić jednego z kucyków. Kiedy tylko trafimy na takiego, który będzie grzeczny. Na tyle grzeczny, żeby mógł go adoptować i trzymać u siebie w stajni, gdzie jego dzieci będą go obsługiwać. Gdy spotkaliśmy Dziadunia, pomyśleliśmy, że to idealny moment, idealny dom, idealny człowiek i idealne Dziadunio. Wysłaliśmy kilka zdjęć i wydawało nam się, że temat jest załatwiony.

Pan Wiktor nawet tych zdjęć nie obejrzał. Usłyszał, że koń jest grzeczny, i powiedział, że to mu wystarcza. Wysłał 4,5 tysiąca na wykup kucyka, na transport i może na pierwszą wizytę weterynarza, jeśli starczy. Lub chociaż na kowala. A potem mówił, że zabierze go do siebie.

I gdy wreszcie dogadaliśmy się z handlarzem, że jest na miejscu i możemy po niego jechać, pan Wiktor nagle poprosił o szczegóły. Mówi, że dzieci zwróciły mu uwagę, że kucyk wygląda na starego, a on przecież na kucach się nie zna. On zna się na robieniu pieniędzy – jak sam stwierdził.

Gdy potwierdziłam, że Dziadunio nie bez powodu nazywa się Dziaduniem, pan Wiktor był oburzony. Oburzony, że nie poinformowaliśmy go od razu, że Dziadunio ma grubo ponad 20 lat, bo nigdy w życiu nie przekazałby na niego pieniędzy. Krzyczał do nas, że to wyłudzenie i że spotka się z nami w sądzie. A potem zażądał zwrotu pieniędzy. Co oczywiście zawsze robimy, kiedy darczyńca żąda. Zresztą takie jest prawo.

Wczoraj więc, wcale nieuroczyście, ale jednak – odesłaliśmy panu Wiktorowi jego 4500 zł. Powiedział, że i tak pójdzie z tym do swoich prawników, bo Fundacja próbowała naciągnąć go na starego, wyliniałego kuca, który zdechnie za parę dni u niego w stajni. Mówił też o traumie, jaką zafundowalibyśmy jego dzieciom, które nadal wierzą, że zwierzęta żyją wiecznie, są piękne i zdrowe. A chcieliśmy mu przysłać takie barachło.

Nie będę pisać ci całej reszty, jaką usłyszeliśmy tego dnia, bo szkoda twoich nerwów – i naszych też. Ale finał jest taki, że dziś zbieramy 2000 zł, bo musimy Dziadunia zaliczkować. Żebyśmy dostali jeszcze chwilę na zebranie reszty.

Cóż mogę więcej powiedzieć? Mam nadzieję, że pan Wiktor naprawdę pójdzie do mediów i ktoś się zajmie sprawą starych koni. Dobrze by to światu zrobiło.

Ale dziś stawiam przed tobą starego Dziadunia, który wpatruje się we mnie jak w ostatni bastion nadziei. Nie dlatego, że chciałby żyć jeszcze nie wiadomo ile i nie wiadomo jak. On nie ma dużych wymagań. On chciałby tylko, gdy nadejdzie jego chwila – odejść w spokoju. I godnie.

Możesz w tym pomóc? Możesz pomóc nam go stamtąd zabrać?