CRISTINA
Pisząc do Ciebie ten tekst, siedzę przed komputerem w chłodnym pomieszczeniu, pijąc wodę z cytryną, kryjąc się przed upałem, który wciąż nas nie opuszcza. Długo myślałam, jak zacząć, jak wczuć się w historię Cristiny, która żyje w tak innych warunkach, niż przyszło mi. Przyznam Ci się, że czuję się nawet trochę niekomfortowo, wiedząc, że jedyne co mogę dziś zrobić, to wysłać ten tekst dalej i modlić się, by dzięki niemu Cristina otrzymała choć trochę pomocy.
15 1020 5226 0000 6002 0220 0350
Fundacja Centaurus
ul. Wałbrzyska 6-8, 52-314 Wrocław
o treści CRISTINA
– pod numer 74444 (koszt 4,92 zł z VAT),
– pod numer 79799 (koszt 11,07 zł z VAT),
– pod numer 91979 (koszt 23,37 zł z VAT),
– pod numer 92579 (koszt 30, 75 zł z VAT).
Aktualizacja 20 listopada 2024
Dzisiaj chciałabym ogromnie podziękować i zaprezentować zdjęcia Cristiny, na którą zbiórkę prowadziliśmy przez kilka tygodni. Odzew był ogromny, choć większość chciała wysyłać jej paczki, a wysyłanie paczki na Filipiny mija się z celem, bo koszt paczki najczęściej, a nawet prawie zawsze, przerasta jej wartość.
Udało nam się zebrać tyle funduszy, żeby zabrać wszystkie cztery psy do kliniki. Zapłaciliśmy ponad 500 euro za samą diagnostykę. Do tego dochodzą leki, kolejne wizyty i transport. Do tego też trzeba wynajmować samochód, opłacić paliwo i kierowcę, bo podróżowanie po tej części Filipin jest bardzo trudne i karkołomne. Ze względu na fakt, że Cristina jest bezdomna i mieszka w pustostanie bez dachu ze swoimi psami, a żyje po prostu z żebractwa i nie stać jej kompletnie na nic, postanowiliśmy porozmawiać z naszą Kariną, której schronisko wspieracie od bardzo dawna, aby przyjęła Cristinę do siebie. Zresztą Karina ubiegła nasze pytanie, bo okazało się, że sprzed wielu lat zna Cristinę i panie kiedyś, kiedyś się przyjaźniły. Karina bardzo chce Cristinie pomóc. Przyjęła ją z jej czterema psami i tutaj prezentujemy Wam zdjęcia nie tylko z samej kliniki, gdzie byliśmy z psami, ale również z przyjazdu Cristiny do schroniska w Macarascas.
Udało nam się kupić dzięki Wam również podstawowe rzeczy dla Cristiny, czyli poza zapasem żywności – środki higieny osobistej, jakieś nowe ciuchy i nie mówię tu o wizycie w butiku, ale po prostu podstawowe spodnie, koszulki i jakieś buty do chodzenia, bo wszystko miała zdarte, zniszczone i pamiętające dni z 15-20 lat wstecz. To wszystko dzięki Wam. Teraz Cristina nie tylko ma kawałek dachu nad głową, ale również przyjaciół przy sobie.
Jej psy czeka wielomiesięczne leczenie, dlatego jeżeli możecie nadal je wspierać, będziemy Wam ogromnie wdzięczni. Wszystkie cztery są w stanie bardzo złym i bez was sobie nie poradzą. W tym miejscu, tu gdzie mieszka Karina – może pamiętacie – kiedyś pomogliście przerobić jeden z kojców dla zwierząt na miejsce do życia i spania dla naszej Kariny. My też chcemy przygotować miejsce dla Cristiny, żeby miała więcej niż metr dachu nad głową i mogła zostać na stałe i pomagać w zamian za jakieś wyżywienie. Opiekę nad psami na ten moment przejmujemy po prostu my.
Dziękując Wam ogromnie za to, co już zrobiliście i prezentując Wam z radością zdjęcia, które są efektami Waszych starań o serca, chciałabym prosić Was, abyście pozostali z nami, z właścicielką schroniska Kariną oraz z Cristiną, niepełnosprawną kobietą, która parędziesiąt lat żyła na ulicach wyspy Palawan ze swoimi czterema psami i starym wózkiem, żebrząc po ulicach o kawałek chleba.
Dziękujemy też Steve’owi i Ruth, którzy pomogli nam w całej akcji przetransportowania Cristiny i jej psów najpierw do kliniki, a potem do Macarascas, bo to naprawdę była ciężka droga i przeprawa przez dżunglę. Jesteście wspaniali. Wszyscy jesteście niezwykle ważni w tym, co tam robimy, co w ogóle robimy na co dzień. Ogromnie Wam dziękuję. Jeżeli możecie nadal wspierać Cristinę, jej cztery psy i tę historię, będziemy Wam ogromnie wdzięczni. Być może ktoś z Was chciałby objąć wirtualną opieką jednego z tych psiaków, to na pewno byłaby ogromna pomoc.
Pisząc do Ciebie ten tekst, siedzę przed komputerem w chłodnym pomieszczeniu, pijąc wodę z cytryną, kryjąc się przed upałem, który wciąż nas nie opuszcza. Długo myślałam, jak zacząć, jak wczuć się w historię Cristiny, która żyje w tak innych warunkach, niż przyszło mi. Przyznam Ci się, że czuję się nawet trochę niekomfortowo, wiedząc, że jedyne co mogę dziś zrobić, to wysłać ten tekst dalej i modlić się, by dzięki niemu Cristina otrzymała choć trochę pomocy. Nie byłam nigdy na Filipinach. Nie znam tamtego świata z własnego doświadczenia. Wiem tylko tyle, ile opowiedzieli mi nasi działacze, niosąc pomoc tamtejszym zwierzętom i ludziom w potrzebie. Już samo to i zdjęcia, które też z pewnością widziałeś, są trudne do zaakceptowania.
Na wyspie Palawan, na Filipinach, tam gdzie żyje Cristina, nie ma szklanych budynków, klimatyzowanych pomieszczeń, w których można odetchnąć podczas upałów takich jak teraz. Cristina nie napije się zimnej wody z cytryną i nie skryje się przed słońcem w chłodnym pomieszczeniu. Tam nie ma też taksówek ani apartamentowców z wygodnym łóżkiem i śniadaniem zjedzonym podczas wpatrywania się w piękny krajobraz. Jest za to wielkie wysypisko śmieci, konserwy znalezione od czasu do czasu i ogromna bieda. Ale taka, której jak nie zobaczysz – choć na naszych zdjęciach – nie będziesz potrafił sobie wyobrazić. W takie miejsca jak tamte nie zapuszczają się turyści. Świat o takich miejscach zapomina. Nie wyglądają dobrze na zdjęciach z wakacji. To drugie oblicze Filipin. Oblicze, które już trochę poznaliście. W którym żyje i opiekuje się zwierzętami Cristina.
W pomoc Cristinie mocno zaangażowała się nasza Janice. Jest z nami już kilka lat, najpierw w Polsce, teraz tam, na miejscu. To ona koordynuje tę akcję. To ona poprosiła nas o pomoc dla Cristiny. Dzięki niej czytasz teraz tę historię. Janice opowiedziała nam o problemach Cristiny, jak tylko ją poznała. Bo ta kobieta żyje w skrajnej biedzie. Żywi się tym, co sama znajdzie na śmietniku, oddając wszystko swoim zwierzakom. Jej domem jest miejsce recyklingu wypełnione starymi śmieciami, połamanym plastikiem, złomem i brudnymi szklanymi butelkami. Wkoło nie zobaczysz nic oprócz brudu, starego, potłuczonego szkła i plastiku oraz niebezpiecznych kawałków ostrego metalu leżącego dosłownie wszędzie. Po jednej stronie tej brudnej i śmierdzącej sterty bałaganu stoi maleńka drewniana chatka, gdzie śpi Cristina i jej psy. Pewnie wyobrażasz sobie, że jest tam jakiś materac i poduszka i koc do przykrycia – ale nie ma nic. Są tylko deski. Cristina nie ma też dostępu do wody ani prądu. Myślę, jak udaje jej się przetrwać w takich warunkach. Bez podstawowych mediów, z taką liczbą zwierząt. Nie do pomyślenia, prawda?
Cristina ma dopiero 50 lat. Jakby problemów miała mało, zmaga się jeszcze z chorobą skóry. Janice mówi, że mimo wszystko to bardzo miła i wesoła kobieta, ale nie chce rozmawiać o swojej przeszłości ani o tym, jak to się stało, że żyje w taki sposób. Nie ma żyjących krewnych, nigdy nie była zamężna ani nie miała własnych dzieci. Wiemy tylko, że gdy była bardzo młoda, jej matka przywiozła ją na Palawan z innej wyspy. Przez ostatni czas Janice pomaga jej jak tylko może. Daje jej trochę jedzenia, psom karmę i wodę. Ale to na długo nie wystarczy. Nasi działacze – Steve z Wielkiej Brytanii i Ruth z Filipin, chcieliby codziennie dostarczać Cristinie jedzenie i dokarmiać jej zwierzęta. Chcielibyśmy też, aby udało się zabrać psy do weterynarza, zapewnić im podstawowe akcesoria do funkcjonowania i Cristinie do życia. Dlatego, jeśli tylko możesz i masz możliwość włączenia się w akcję dla Cristiny i jej zwierząt – proszę zrób to.
Fundacja Centaurus
ul. Wałbrzyska 6-8
52-314 Wrocław
PKO BP 15 1020 5226 0000 6002 0220 0350
Dla wpłat zza granicy
Swift/Bic: BPKOPLPW
IBAN: PL15102052260000600202200350
PKO BP Odział I we Wrocławiu
ul. Wita Stwosza 33/35
50-901 Wrocław
Dla wpłat za granicy i wpłat stałych (Raiffeisen Bank):
PL36 1750 1064 0000 0000 2257 6747 (wpłaty w PLN)
PL17 1750 1064 0000 0000 2257 6798 (wpłaty w EUR)
Konto Klub Centaurusa
13 1020 5226 0000 6302 0398 3293