Misia

Chudziutka Misia wyściubia nosek ze swojej maleńkiej, pluszowej budki. Wolno podchodzi do miski, pije kilka kropel wody. Smętnie spogląda w stronę jedzenia, chwilę się chwieje, na swoich cienkich jak zapałki nóżkach i pomaleńku, ostrożnie, wraca tam, gdzie jej pierwszy w życiu, własny kocyk. Do tej pluszowej budki.

Misia mogła mieć wszystko. Dostała nic. Urodzona za odrapaną z farby bramą, między rozpadającą się oborą, a równie starym domem. Właściciel czasem tu mieszkał, podwórkowo-domowy kot miał mu robić za towarzystwo. Siadywała mała Misia pod jego nowo nabytym samochodem. Co jakiś czas dostawała łyżkę żarcia z teskowej puszki. Tanio.

Aż przyszedł dzień, że zapchlony i zarobaczony mały kot, nie był w stanie sam już chodzić. Dobry pan zadzwonił do nas, żebyśmy ją zabrali, bo na leczenie go nie stać. I odjechała mała Misia, a odjeżdżając ciągle oglądała się za swoim panem. Bo najgorzej jest być nikim dla kogoś, kto jest dla ciebie wszystkim.

Dziś Misia po kilkudniowych kroplówkach zaczęła sama wstawać. Odrobinę chodzić. Kotka, intensywnie leczona, bardzo słabo reaguje. Aby miała szansę na życie, potrzebny jest pobyt w klinice, pod stałą opieką lekarza. Potrzebne są kompleksowe badania, pełna diagnostyka. Bo wiecznie załzawione oczy, słaby apetyt, skrajne zagłodzenie, brak przybierania na wadze i anemia to nie są objawy zdrowia. Potrzebna jest najlepszej jakości karma. A to wszystko słono kosztuje.

Dajmy szansę małej Misi na życie. Potrzeba ok 800 zł.

12.12.2016

W imieniu Misi dziękujemy za Wasze wsparcie i zaangażowanie.

Kicia rośnie jak na drożdżach, leczenie przyniosło efekty, ma apetyt i nawet chęci do zabawy. Misia poszukuje domu adopcyjnego.

Zachęcamy wszystkich zainteresowanych podarowaniem jej miłości i dachu nad głową do kontaktu – tel. 518 569 487

Aktualizacja

W wyniku nawrotów chorób, Misia odeszła za Tęczowy Most.