Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie Polityką Prywatności. Możesz samodzielnie określić warunki przechowywania lub dostępu plików cookie w Twojej przeglądarce.

Stop aukcji skór i futer w Polsce

p06

Kampania dotycząca zakazu hodowli dzikich zwierząt futerkowych jest w tym roku potrzebna jeszcze bardziej niż kiedykolwiek. Sytuacja w tym sektorze jest bowiem bardzo dynamiczna zarówno w naszym kraju, jak i w Europie. Przykładem jest podpisanie 15 kwietnia listu intencyjnego w sprawie budowy w Polsce międzynarodowego domu aukcyjnego skór i futer. To bulwersujące, że takie listy podpisywane są w 2021 roku, kiedy już w 2017 powstał projekt nowelizacji Ustawy o Ochronie Zwierząt. Zgodnie z nim zarówno warunki życia i bycia zwierząt domowych, jak i hodowlanych miały być radykalnie polepszone. W przypadku dzikich zwierząt futerkowych, nowelizacja miała całkowicie zabronić ich hodowli.

Przez ostatnie 4 lata przekonaliśmy się jak potężne jest hodowlane lobby. W tym okresie jakiekolwiek zmiany w prawie były odrzucane już w pierwszych czytaniach. Przepisy, które weszły z łatwością są przez hodowców omijane. Dlaczego? To proste. Aby zyskać jeszcze więcej przychodów jak najmniejszym kosztem. Cierpią oczywiście niewinne zwierzęta. Obecnie w Polsce cierpi 8 000 000 norek, 50 000 lisów, 70 000 szynszyli oraz 8 000 szopów rocznie. Jedyną przyczyną cierpienia tych zwierząt jest potrzeba poczucia luksusu. Luksusu, który z roku na rok jest przez Polaków coraz mniej tolerowany. Wskazują na to badania sprzed pół roku, wg których aż 80% naszych rodaków jest przeciwna hodowli futerkowej. Dzikie zwierzęta futerkowe są zabijane tylko i wyłącznie na eksport. W Polsce nie nosi się naturalnych futer. Obecnie na próżno szukać tu klepów z futrami, nie wspominając o coraz większym poczuciu wstydu u ludzi, którzy takowe wyroby trzymają w domu.

AdobeStock_330323516-1-2048x1365.jpeg

Futerkowe Lobby okazało się silniejsze niż się wszyscy spodziewali. Przez ostatnie lata zakaz hodowli dzikich zwierząt futerkowych atakowany był przez rozległą siatkę interesów zarówno z prawej, jak i z lewej strony. Argumenty nigdy się nie zmieniły. Od zawsze przytaczane są fałszywe informacje o tym ile osób straci pracę, o tym jak dużo wpływów do skarbu państwa stracimy. Spójrzmy jednak na ten aspekt na przykładzie największego do niedawna producenta futer w Europie. Przypomnijmy, z powodu odmiany corona-virusa przenoszonego przez norki, na początku listopada 2020 roku rząd duński zdecydował się unicestwić wszystkie 17 000 000 zwierząt praktycznie z tygodnia na tydzień. Cały sektor hodowli norek w Danii przestał istnieć, a rząd ogłosił, że około 6000 osób straci pracę. Te dane zostały później potwierdzone przez organizacje zrzeszające duńskich hodowców. Mimo tego, że masowa eksterminacja Norek nie jest łatwa do zaakceptowania, całkiem możliwe, że nieunikniona będzie podobne rozwiązanie jak w Danii.
6000 osób zabijało 17 milionów norek w Danii. W Polsce zabija się dwa razy mniej, a więc można łatwo oszacować, że około 3000 do 4000 osób musiałoby stracić pracę. Nie jest to zbyt duży odsetek pracujących w naszym kraju. Według różnych raportów, większość z nich i tak pracuje w szarej strefie, po 10 albo więcej godzin dziennie za marną pensje, często mieszkając na terenie ferm, jak to się ma w przypadku ukraińskich pracowników. Część siły roboczej sektora około branżowego jest natomiast pozyskiwanych przez agencje pracy tymczasowej.
Większość krajów w Unii Europejskiej już dawno zakazało hodowli dzikich zwierząt futerkowych, a niektóre są jeszcze w trakcie procesów przejściowych. Liczba zabijanych norek w Niemczech nie przekracza już 100 000 rocznie, w Czechach 20 000, na Słowacji 4 000. Polski rząd unosi się dumą, że jest ostatnią ostoją przemysłu futerkowego i z otwartymi rękoma w dalszym ciągu przyjmuje holenderskich, niemieckich i innych producentów futer, którzy dzięki odpowiednim nowelizacjom zostali ze swoich krajów przepędzeni „gdzie pieprz rośnie”.
Niestety „pieprz rośnie” w Polsce i ma się coraz lepiej. Dowodem jest podpisanie wyżej wymienionego listu intencyjnego pomiędzy Związkiem Polski Przemysł Futrzarski a Chińskim Stowarzyszeniem Przemysłu Skórzanego (CLIA) na rzecz powstania w Polsce międzynarodowego domu aukcyjnego skór i futer. Projekt ma być zrealizowany w 2023 roku. Warto zwrócić uwagę, że w Polsce, w gminie Goleniów istnieje już dom aukcyjny działający od 2009 roku i finansowany przez kapitał północno amerykański. Tam właśnie sortowane i wstępnie wyceniane są futra z całego kraju. Stany Zjednoczone w ostatnich latach wprowadziły jednak wiele restrykcji dotyczących hodowli dzikich zwierząt futerkowych, które sprawiły, że hodowla stała się nie opłacalna. Ostatnie fermy w stanie Kalifornia mają być zamknięte do końca 2023 roku. Możliwe, że z tego powodu rok 2023 jest tak ważny dla przemysłu futerkowego w Polsce.
W obliczu przytłaczającej fali zakazów hodowli drapieżnych zwierząt futerkowych na świecie, hodowcy w naszym kraju w panice starają się łapać ostatniej deski ratunku, która przyszła z dalekiego wschodu. Chiny są największym importerem na świecie i tam właśnie eksportuje się wszystkie nasze futra. Tylko w Chinach, z powodu postępującego bogacenia się społeczeństwa, towary ekskluzywne cieszą się coraz większym popytem. Tylko w Chinach produkty z naturalnego futra są wzorowym przykładem luksusu.
Nie pozwólmy aby zwierzęta futerkowe w Polsce były masowo zabijane wyłącznie dla zaspokojenia potrzeb mieszkańców kraju oddalonego o 10 000 km od Warszawy. Nie pozwólmy na powstanie Chińsko-Polskiego domu aukcyjnego skór i futer. Podpisz petycje aby wspólnie z nami walczyć o całkowity zakaz hodowli drapieżnych zwierząt futerkowych w Polsce i na świecie.

Podpisz petycję

Pomóż
Podpisz petycję!

Zwracamy się z prośbą o podpisanie poniższej petycji. Nie pozostań obojętny w chwilach kiedy Twój głos ma tak duże znaczenie.

Możesz uratować setki istnień. Dziękujemy za Twoją pomoc!


POMAGAM!
Koszyk